Tag: wakacje

Thai-Cambodia – dzień 5-6

Razem z wodą spływa pełno ryb. Więc tu warto żyć. Ale jak tu żyć, jeśli poziom wody podnosi się o 7-8 metrów? Sposoby są dwa: albo dom na palach, albo pływający. My zobaczymy ten drugi. Ludzie w pływającej wiosce żyją dokładnie tak, jak żyli kiedyś, czyli wieki temu.

Thai-Cambodia – dzień 2

Jetlag. To uczucie, gdy za oknem jest już jasno, a Twoje ciało uważa, że jeszcze jest głęboka noc i uparcie

Thai-Cambodia – dzień 1

Pierwszy Mai Tai smakuje wybornie! Podobnie jak pierwszy masaż stóp. Najpierw krótka kąpiel w wodzie z dodatkiem limonek i jakichś korzonków przypominających imbir.

El Gouna – dzień 6

– Lucky man! – mówi kierowca motorówki kiwając głową patrząc z lekkim niedowierzaniem na stopę Kapitana. Pokaźny kolec (fragment muszli) przeszywa but na wylot. Dokładnie między palcami.

El Gouna – dzień 4 i 5

– Jak to było? Jak to było? – Kudłata szepcze do siebie wchodząc ostrożnie do wody – Deskę wrzucam na wodę, obracam się by poczuć wiatr za plecami. Podnoszę kite do dwunastej, do power zone. Sprawdzam, czy mam moc. Powoli przekładam kite na drugą stronę, stopy wysuwam w strapy, ósemka i wio!

El Gouna – dzień 3

Dojeżdżamy do górek. Ślady na ziemi sugerują, że tutaj płaska jazda się kończy. Kudłata mocniej naciska gaz by nadążyć za przewodnikiem. Opony z chrzęstem wgryzają się w żwir. W górę, w górę! Zakręt! W prawo! Kolejny w lewo! Nogi mocno ściskają siedzenie. Nie ma czasu na podziwianie widoków, trwa walka o życie by nie zsunąć się ze zbocza. Nagle przewodnik zniknął! Dopiero co był, gdzie on się podział?
– Ach! – tylko tyle zdążyła pomyśleć Kudłata widząc przed sobą zbocze prowadzące ostro w dół. Instynktownie ścisnęła hamulce i wstrzymała oddech.
– Zaraz będzie wypłaszczenie – powiedziała sama do siebie, po czym dodała gazu na załamaniu.

El Gouna – dzień 2

– Czujesz? – Kapitan strzyże uszami.
– Jakby wiało – Kudłata przytakuje.
Patrzymy w stronę spotów. Kite’ów nie widać.
– Może to tylko taki pierdek spod chmury?
– To co? Kawa?

El Gouna – dzień 1

Godzina wiosłowania na kajaku po okolicznych kanałach zaostrzyła apetyt.
– Przyniesiesz jeszcze jakieś ciastka?
– Ja już jestem full – odmawia Kapitan – Nic więcej nie wcisnę.
– A ja bym jeszcze spróbowała tych pozostałych łakoci … – wzdycha Kudłata – głupio mi było wziąć więcej niż osiem ciastek naraz.

El Gouna – dzień 0

– Wylądowaliśmy właśnie w Hurghadzie – mówi Kapitan – Temperatura na zewnątrz wynosi 24 stopnie. Dziękujemy za wspólny lot. Wychodząc prosimy o zabranie Państwa rzeczy osobistych, a rodziców prosimy o zabranie dzieci.
– Naprawdę to usłyszałam? – zastanawia się Kudłata czując jednocześnie jak odtyka się jej lewe ucho.

Thai-Viet – dzień 7

Wieczorem po powrocie na jacht wspominamy wyprawę na przesmyk.
– Ja w ogóle żałuję, że tam pojechałam! – wzdycha Jola – Przecież on prowadził jak wariat! Jakby jechał autostradą! Jak ja widziałam jak daleko jest do kamizelek. Jak to paliwo jest niedbale rzucone. No mówię Wam – masakra!

Thai-Viet – dzień 6

Kudłata idzie, rozgląda się, głowę wypełnia jej słowo „wdzięczność”. Za wszystko, co ma. Rodzinę, przyjaciół, zdrowie. Ale też za rzeczy materialne, do których przywykła, a które wcale nie należą do codzienności innych ludzi.

Tajlandia, Phi Phi Lee fot. Małgorzata Piesiewicz

Thai-Viet – dzień 5

Kolejny punkt wyprawy to Phi Phi Lee. Słynna rajska plaża z filmu „The Beach” z przystojnym Leonardo. Nie jesteśmy pierwsi.

Thai-Viet – dzień 4

P jak … Wyspa Phi Phi. Papaya. I prawie nocna impreza na plaży.

Thai-Viet – dzień 3

Zatoka Phang Nga. Zaczynamy rejs!

Thai-Viet – dzień 2

Tajlandia. Minimalizm trenowany na pokładzie katamaranu. To jest to!

Thai-Viet – dzień 1

Dubai. Miasto z metalu i szkła. Gdzieniegdzie palmy i oczka wodne. Wszędzie przepych. Luksus. I upał.