– To kto nastawia budzik? Ty, czy ja? – Kudłata sennie pyta Kapitana.
– Ty – pada niewyraźna odpowiedź spod kołdry – na 06:45.
Chwilę później równy oddech świadczy o braku dalszego kontaktu z małżonkiem.
– Rano sprawdzimy odczyt live i w zależności od tego, postanowimy co robimy: spot, czy plaża – Kudłata mówi już sama do siebie i też zamyka oczy …
– Jak to było? Jak to było? – Kudłata szepcze do siebie wchodząc ostrożnie do wody – Deskę wrzucam na wodę, obracam się by poczuć wiatr za plecami. Podnoszę kite do dwunastej, do power zone. Sprawdzam, czy mam moc. Powoli przekładam kite na drugą stronę, stopy wysuwam w strapy, ósemka i wio!
Prosto w kierunku horyzontu! Tak daleko jak sięga laguna! Dopóki woda jest płytka! Potem zwrot i z powrotem do brzegu! I znów w lewo, a potem w prawo! To uczucie totalnej wolności, gdy wiatr rozwiewa włosy, a deska tnie wodę rozbryzgując pianę na obie strony! Zamyka oczy rozkoszując się chwilą.
Nagle słyszy jakiś wrzask z lewej:
– Uważaj!
Przed chwilą tam nikogo nie było. Skąd on się tam … wziął?!
Rozbudzony gwałtownie Kapitan nie ma szczęśliwej miny:
– Przywaliłaś mi właśnie w szczękę!
Jest 06:30. Budzik zadzwoni za kwadrans. To był tylko sen.
– Jaka szkoda … – Kudłata z powrotem opada na poduszkę.
Progno znów z nas podle zakpiło. Ze spodziewanych dwunastu węzłów jest zaledwie sześć. A może to dobra okazja, by z poziomu leżaka poznać lepiej historię tego sportu?
Obecnie kite niezwykle popularny jest w Egipcie. A to za sprawą płytkich lagun idealnych do nauki i średnio ponad 300 wietrznych dni w roku. Lecz to nie w kraju Nefretete narodziła się ta tradycja. Według neta człowiekiem, którego można nazwać pionierem kitesurfingu, był Holender – Gijsbertus Adrianus Panhuise. Całkiem niedawno, bo dopiero w 1977, po raz pierwszy popłynął na desce z latawcem nad głową, a dokładniej z żaglem w kształcie spadochronu. Opatentowany wynalazek fortuny mu nie przyniósł, a jedynie zapewnił wpis na Wikipedii.
– Wiesz, że dwóch francuskich braci – Dominique i Bruno Legaignoux – skonstruowało pierwszy latawiec z pompowaną komorą już w 1984 roku! – Kudłata nie posiada się ze zdumienia patrząc w świecący ekran – Myślałam, że wtedy królowały jeszcze kite’y komorowe! Dopiero dziesięć lat później opatentowany zostaje drążek, na którym jest umocowany kołowrotek do zwijania linek, który pozwala samodzielnie wystartować latawiec z wody. Dalej historia nabiera tempa: protoplasta aktualnie produkowanych barów powstaje w 1997, pojawiają się nowe modele desek i latawców, a sport szybko popularyzowany jest wszędzie tam, gdzie jest wiatr, woda i kawałek plaży umożliwiający rozłożenie sprzętu.
– A wiesz jak szybko można śmigać na desce? – Kudłata odrywa wzrok od telefonu i wyczekująco patrzy na Kapitana. Nie słysząc odpowiedzi czyta dalej:
– We wrześniu 2008 roku oficjalnie uznano kitesurfing za najszybszy sport wodny – amerykański kitesurfer Robert Douglas osiągnął prędkość 49.84 węzłów, co odpowiada …
– … ok. 92 km/h! – kończy Kapitan.
Nie powinna być zaskoczona, że tak proste – z żeglarskiego punktu widzenia rachunki – robi w głowie. Niezrażona kontynuuje:
– A zaledwie miesiąc później Francuz, Alex Caizergues, pobił jego rekord osiągając 50.57 węzłów! Niesamowite, prawda?
Kudłata kątem oka zerka na spot. Pusto. Nie dzieje się tam kompletnie nic, jeśli nie liczyć samotnego komorowca na foilu.
– Ile wieje? – głosem pozbawionym już nadziei na zejście na wodę pyta czarnego już małżonka leżącego nieopodal na biało-żółtym ręczniku. Doskonale zdaje sobie sprawę, że Kapitan oficjalnie na małym ekranie sprawdza co słychać w świecie wielkiej polityki, ale w osobnym okienku ma stałe otwarty podgląd na miernik prezentujący aktualną siłę wiatru na spocie.
– 5,8 węzła – pokazuje na palcach Kapitan robiąc smutną minę.
– W tej sytuacji poproszę … jeszcze jedno cuba libre.