Regaty o puchar Dziekana Wydziału PiA UG

Trzeba się najpierw zgubić, by dotrzeć do tego,
czego nie można znaleźć, w przeciwnym razie
każdy by wiedział, gdzie tego szukać.

Hector Barbossa

/Teraz/

– Z czym Ci się kojarzy mgła? – Kudłata pyta Kapitana jednocześnie rozglądając się.
Przy czym określenie „rozglądając się” jest tu użyte niejako na wyrost. Kręcić głową, wytężać wzrok, usiłować dojrzeć – wydają się być bardziej na miejscu. Wilgotna, nieprzenikniona biel otacza riba dosłownie zewsząd. Z każdej strony. Jedyne co widać to lekko pomarszczona powierzchnia wody maksymalnie kilkanaście metrów od burty.
Kapitan skupiony jest na przesuwaniu palcem po tablecie opartym o szybę riba.
– Z niczym – Kapitan odpowiada po chwili.
– Jak to z niczym? Serio pytam – docieka potrząsając gniewnie burzą blond loków wpatrując się intensywnie w małżonka w usilnej próbie zyskania jego uwagę choć na moment.
– Ale ja mówię poważnie! Z niczym, bo nic nie widać i nic nie wieje. Jak teraz.
Jedynie słychać rozmowy na statku komisji sędziowskiej i krążących w pobliżu załóg. Czterech. Gdzieś jeszcze są dwie.

/Dwie godziny wcześniej/

Odprawa załóg. Przypomnienie zasad. Omówienie trasy. Losowanie jachtów. I najważniejsze: prognoza pogody.
– Poranna mgła zeszła. Aktualnie świeci słońce, ale wiatru spodziewamy się dopiero po trzynastej. Do tego czasu możecie pokręcić się po okolicy. Tylko ostrożnie! Widzimy się na wodzie – sędzia Paweł Butowski żegna załogi.

Strategie oczekiwania na start są różne. Jedni taklują jachty i odcumowują z zamiarem potrenowania zwrotów. Inni zostają na brzegu by strategię startu i samego wyścigu omawiać na sucho przy kawie w pobliskiej tawernie.

/Teraz/

– Co robimy? – Kudłata nie została stworzona do biernego czekania.
– Spróbujemy ich znaleźć. Mam nadzieję, że nie są daleko – odpowiada Kapitan uruchamiając silnik.
Chwilę później prują w nicość wytężając wzrok. Powoli, powoli z mgły wyłania się jakiś kształt. Niedaleko jego drugi. Oba jachty płyną podobnym kursem i mają paski na żaglach. Czyli to Balty Narodowego Centrum Żeglarstwa.
– Płyńcie dalej tym kursem a niedługo zobaczycie Jędrzeja i resztę – Kapitan zwalnia by przekazać instrukcje załogom i wraca.

Woda marszczy się jakby mocniej. Widoczność z każdą chwilą polepsza się.
– Czyżby zaczynało wiać?
Sędzia sprawdza aktualny odczyt na anemometrze.
– Cztery węzły. Zaraz wiatr powinien do końca rozgonić tę mgłę. Według aktualnej prognozy rozwieje się przed czternastą. Czekamy.

Kilka minut później jedynym dowodem na mgłę są zdjęcia na wirtualnej kliszy. Boje rozstawione. Pierwszy gwizdek. Cztery minuty do startu. Napięte twarze uczestników. Nerwowe sprawdzanie zegarków. Na przemian luzowanie i wybieranie żagli. Sporadyczne okrzyki:
– Prawy!
Pierwszy start. Czysty. Nie wszystkie załogi dobrze rozplanowały ostatnie manewry przed startem. W efekcie są spore różnice między pierwszym a kolejnymi jachtami na linii startu.

Drugi start. Też czysty. Różnice między jachtami na linii startu nie są już tak znaczne.
Wiatr wzmaga się. Trzeba lekko skorygować trasę, co delikatnie opóźnia start trzeciego biegu. Uczestnicy startują już praktycznie jednocześnie.
Podczas czwartego biegu jachty gną się fotogenicznie płynąc pod wiatr.
– Ile wieje? – Kudłata usiłuje przekrzyczeć wiatr, gdy Kapitan z linii startu pędzi od razu na górną boję.
– Myślę, że taka trójeczka – ocenia Kapitan – to co? Ostatnie zdjęcia i wracamy do zajezdni?

/Godzinę później/

Sklarowane jachty kołyszą się łagodnie przy pomoście. Uczestnicy dzielą się wrażeniami parząc usta gorącym bigosem i kiełbasą dopiero co zdjętą z rusztu.

– My byliśmy mistrzami pierwszej pętli! Płynąc z wiatrem traciliśmy to, co zyskaliśmy płynąc pod.
– Nam dobrze szły starty! Tylko raz nie byliśmy w czołówce!
– Ale ta mgła była niesamowita!
– Epicka wręcz!
– Jak w „Piratach z Karaibów”! Tylko czekałam, aż Czarna Perła wynurzy się niespodziewanie!
– I pojawiła się tak nagle! Jak wychodziliśmy z mariny było piękne błękitne niebo, płynąłem w samym tshirt’cie, a chwilę później musiałem z powrotem wciągać bluzę tak się wilgotno zrobiło.
– A widzieliście tę jasną poświatę chwilę przed tym jak mgła się rozeszła? Wyglądała jak brama do innego świata!
– Zwykle nie lubię kiełbasy z grilla, ale ta jest rewelacyjna! Próbowaliście już?
– Panie Piotrze – zwraca się jeden z uczestników do Kapitana, który właśnie dosiadł się do stolika – a która łódka ma pierwszeństwo na górnej boi w sytuacji, gdy …
… tu używając stóp jako modeli jachtów tłumaczy szczegóły.

Twarze ogorzałe słońcem i wiatrem, potargane włosy, podniesione głosy, żywiołowe gestykulowanie. Prawdziwe, niepodrabialne emocje. Pan Dziekan z trudem przebija się przez nie by wszystkim uczestnikom wręczyć pamiątkowe dyplomy, a zwycięzców uhonorować wspaniałym pucharem.
– Miejsce szóste: załoga „Doctorandi Nautici”!
– Będąc na wodzie doszliśmy do wniosku, że na każdej łódce poza naszą, jest jakiś profesor, więc tak niezręcznie byłoby zająć miejsce przed nimi – tłumaczy uśmiechnięta blondynka odbierając dyplom.

– Miejsce piąte: „Jakoś to będzie”!
– Ostatni raz na takiej imprezie byłam 11 lat temu. Jeśli za rok będzie powtórka, to piszę się! Ale Damian, tylko z Tobą! – wzdycha Pani Dorota.

– Miejsce czwarte: „Teoria żeglowania”!
Znany trójmiejski himalaista, dziennikarz, wykładowca Uniwersytetu Gdańskiego, zdobywca sześciu z siedmiu szczytów Korony Ziemi, a także kilku dyscyplin sportowych, w tym żeglarstwa – Kuba Jakubczyk prowadzi drużynę, której był sternikiem, po dyplomy.

– I przechodzimy do miejsc na podium. Miejsce trzecie: „Temida”! Miejsce drugie: „Kaszuby”. I miejsce pierwsze: załoga … bez nazwy! Jak to bez nazwy? – dziwi się Dziekan?
– Ano nie wpisali – wzrusza ramionami Kapitan – więc nazwy nie ma. Ale załoga jest!
Członkowie zwycięskiej załogi kolejno przekazują sobie puchar by uwiecznić go na zdjęciu.

Słońce jest jeszcze wysoko, gdy powoli kończy się bigos, znikają ostatnie kiełbaski, ciasto z jabłkami i herbata wzmocniona rumem, a uczestnicy niespiesznie żegnają się ze sobą i odjeżdżają. – Jeszcze nigdy nie byłam na takich regatach – podsumowuje Kudłata – prawnicy i artystyczna mgła. Niezła kombinacja. Będzie co wspominać …

Comments (2):

  1. Zbigniew

    30 września 2024 at 19:58

    Rewelacyjny tekst, – jak zawsze- dynamiczny, właściwie to żeglarska poezja…👋

    Odpowiedz
  2. Sailor

    2 października 2024 at 14:31

    Świetna relacja – tak jakbym tam był. Tak trzymać Kudłata 🙂

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.