Strasznie niebezpieczna dzielnica Gdyni

- To jest strasznie niebezpieczna dzielnica - rzuca znajomy wzdychając. Kupił tu mieszkanie niedawno przypomina sobie Kudłata. Więc chyba coś niecoś wie o okolicy. Nie mniej trudno uwierzyć, że tak blisko centrum, w dodatku na totalnie nowym osiedlu już można było trząść portkami.

Odwozimy wczoraj późnym wieczorem znajomego do domu.

– Tu w prawo! – nawiguje znajomy.

Skręcamy w nowe osiedle w okolicy PKM Karwiny. Po prawej strony ulicy strzeliste wieżowce wgryzające się w las. Niektóre nadal osłonięte metalowymi ogrodzeniami świadczącymi o jeszcze trwających pracach budowlanych. Nieco starsze i niższe budynki po lewej. Latarnie leniwie sączą światło na tyle mocno by widzieć ich kontury i niezbyt dokładnie kolory elewacji.

– To jest strasznie niebezpieczna dzielnica – rzuca znajomy wzdychając.

Kupił tu mieszkanie niedawno przypomina sobie Kudłata. Więc chyba coś niecoś wie o okolicy. Nie mniej trudno uwierzyć, że tak blisko centrum, w dodatku na totalnie nowym osiedlu już można było trząść portkami. Auta równo zaparkowane wzdłuż asfaltu. Niewysokie drzewka. Zadbane kwietniki. Cisza. Spokój.

– K…o niebezpieczna – dodaje jakby usłyszał kudłate rozterki.
– Ale jak to? Mówisz serio? – wyrywa się Kapitanowi.
– O tu, widzisz? Po lewej jest ciastkarnia. A po prawej lodziarnia. Jak tędy jadę, to muszę przez dwieście metrów zamykać oczy, żeby bezpiecznie przejechać. A jak kiedyś jakieś dziecko na rowerku będzie akurat na ulicy? Albo kobieta z wózkiem będzie przechodzić? To strasznie niebezpieczna dzielnica, mówię wam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.