– Zauważyliście, że Steven Saegal zrobił się ostatnio szerszy. I to nie w barach, ale raczej wprzód.
– Masz na myśli to, że zamiast kaloryfera miał bojlerek, czy to, że zaokrąglił się na kantach?
Poniedziałek. Śńek i mróz nadal skutecznie uprzykrzają jakąkolwiek aktywność z dala od ogrzewanych pomieszczeń. Na przekór zimnu i szaremu niebu Kudłata postanawia odziać się w błękit. Wcisnęła się w wąskie dżinsy. Wyciągnęła z szafy swobodny T-shirt. Całość dopełniła wysokimi zamszowymi kozakami umazanymi radośnie farbą w designerski sposób.
– Gdzie zgubiłaś rumaka? – prychnął lekceważąco Czesław Wapno na widok Kudłatej wchodzącej rano do biura ( r a n o ! każdy, kto kiedykolwiek pracował w tym biurze wie, że słowo „rano” może mieć wiele ( b a r d z o wiele!) znaczeń. W przypadku Kudłatej oznacza zazwyczaj późne godziny przedpołudniowe. Myśli typowego pracownika o tej porze wypełnione są już zazwyczaj szczegółową wizualizacją zbliżającego się obiadu). Widząc jednak spojrzenie Kudłatej lekceważące totalnie jego zaczepkę spróbował ponownie:
– Dzisiaj jesteś ubrana zupełnie w nie swoim stylu.
– Przyjmijmy, że to był test na spostrzegawczość. Ciekawa byłam, czy ktoś zauważy. Zdałeś na piątkę! Brawo!
Pochwała w ustach Czesława byłaby świadczeniem zdrowotnym dla jego podwładnych. Równie trudno przychodzi mu akceptowanie pochwał pod swoim adresem. Zazwyczaj odczytuje je jako sarkazm. Tym razem jak najbardziej słusznie. Obruszony rzucił oschle z góry (dosłownie i w przenośni, jest bowiem o wiele wyższy od Kudłatej):
– A Ty nie zauważyłaś żelu na moich włosach!
– Ależ zauważyłam – z rozbrajającym uśmiechem odpowiedziała Kudłata trzepocząc długimi rzęsami.
I po stosownej pauzie dodała wzdychając lekko:
– Niestety.
Trwa przerwa obiadowa.
– Dlaczego ten kalafior jest brązowy? – Czesław zmarszczył czoło spoglądając w talerz koleżanki, która właśnie wyjęła z pudełka gotowane warzywa i pierś kurczaka planując podgrzać je w mikrofali.
– Nie wiem. Może dlatego, że mam go od wczoraj …
– Szczerze, jestem zaintrygowany, a nie złośliwy …
– Trzy kłamstwa w jednym zdaniu – pod nosem mruknął Szparag sprawiając wrażenie, że całkowicie pochłania go proces parzenia miętowej herbaty.