Luka X – dzień 3

- O naszych kulinarnych wyczynach będą krążyć legendy! - O tak! Specjalności dalmackie! - Może nawet Michelin nas zaskoczy i przywiezie nam jedną, zaszczytną gwiazdkę. - Albo od razu pięć!

Uwagi Piotra pod kątem pozostałych wacht kambuzowych niepokoją Kudłatą. Bo jutro znów ich kolej *). A dodatkowo poprzeczka każdego dnia podnoszona jest wyżej i wyżej. Pierwszego dnia Piotrek wykazał swoje zamiłowanie do … plastiku.
– Ciekawe czym nas jutro zaskoczy? – zastanawia się Paweł.
– Będziecie mogli wybrać w jakiej wersji go podać: w wersji ciągutka, taki delikatnie rozpuszczony, czy przypiec go mocniej i serwować w serki zbitej kulki.
– Proponuję w wersji lekki swąd – rozmarzył się Michał.
Podczas pierwszego śniadania rejsu była obawa, że kawałek plastikowego listka podstępnie zapodział się pomiędzy plasterki boczku i niezauważony w porę trafił na patelnię. Ta porcja, dla bezpieczeństwa załogi, poszła oczywiście do kosza. Później przyczyną okrutnego zapachu okazała się rączka od patelni. Ale łatka została.

– O naszych kulinarnych wyczynach będą krążyć legendy!
– O tak! Specjalności dalmackie!
– Może nawet Michelin nas zaskoczy i przywiezie nam jedną, zaszczytną gwiazdkę.
– Albo od razu pięć!
W marzeniach nie warto się ograniczać.
– Zaskoczę to ja Was jutro, jak dania przyprawię … startym pozłotkiem! – puentuje Piotrek.

Po śniadaniu druga ekipa wpada na nasz jacht. Na wykład teoretyczny.
– Ile tu miejsca! – podziwiają.
– I nawet można się wyprostować!
– Macie szuflandię? Ale extra! Mogę zobaczyć?
Ale szybko się reflektują, że swój jacht należy wyłącznie chwalić.
– Ja bardzo proszę, że jak już wrócimy do siebie, to żeby przestawić fortepian. Nie powinien stać obok kominka. Źle wyglada w tym miejscu.
Ego w tej ekipie jest ustawione bardzo wysoko.
– To co? Ilu nas jest? – Kapitan przerywa nasze żarty i szybko liczy kursantów – Brakuje jednej osoby. Jest kwadrans po czasie. To chyba zaczynamy. Dzisiaj porozmawiamy sobie trochę o meteorologii …

Ostatni uczestnik wpada zdyszany, biegnie ciężko, macha telefonem i coś tłumaczy o konieczności pilnego wysłania służbowego maila.
– Ale żeś rozbujał jacht wbiegając! – wita go Piotrek.
– Dziwne, u nas jak wchodzi, to jacht nic, ani drgnie – broni go kolega z załogi.
– U nas fortepian stabilizuje – dodaje spokojnie drugi.

——————————-

Polecane adresy:
Konoba Galija – idealne miejsce dla amatorów peki. Aby znaleźć to miejsce trzeba wyjść z mariny i zanurzyć się w uliczki miasta. Ale warto! Gwarantuję, że tak przygotowanych owoców morza i/lub jagnięciny jeszcze nie jedliście. A jeśli jedliście, to właśnie tu i wrócicie po więcej! Uwaga: przygotowanie peki to czasochłonny proces i dlatego należy zamawiać (można telefonicznie) maksymalnie do godziny 11 przed południem. Minimalna liczba osób do jednej peki to 4.
Adres: Veli Iž, 23284, Veli Iž, Chorwacja

Poniżej filmik prezentujący przygotowanie peki w tym właśnie miejscu:

——————————-

*) W rejsie załoga dzieli obowiązki. Jednym z nich – na mniejszych jednostkach, na których nie ma kuka (czyli w języku lądowych szczurów kucharza) jest wachta kambuzowa. Osoby pełniące tę wachtę dbają o zaprowiantowanie i przygotowanie posiłku danego dnia dla całej załogi.

Na koniec ciekawostka:
Wiedzieliście, że samochody, które nigdy nie opuszczają wyspy Veli Iž, nie mają … tablic?
Serio, serio.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.