IV Regaty o puchar Rektora AWFiS

Znacie uczucie totalnego wychłodzenia? Takiego, po którym podczas prysznica, najpierw czujecie nic. Widzicie jak woda opływa Wasze ciało, ale bardziej wyobrażacie siebie dotyk wody, niż czujecie go faktycznie. Trzymacie w rękach słuchawkę, więc chwytaki wciąż są sprawne, choć działają z pewnym opóźnieniem. Potem pojawia się ból kości powoli rozchodzący się na mięśnie. Po nim pojawiają się mrówki. I wtedy woda wydaje się wrząca. Lecz całe ciało zaczyna niespodziewanie dygotać. Tak się skończyły dzisiejsze wyścigi …

 Daleko jeszcze? – pyta Kudłata ze ściśniętym gardłem.
– Dlaczego? – Kapitan na chwilę odrywa wzrok od drogi i spogląda na swoją pasażerkę.
– Muszę, niczym gołąb, zrzucić balast – odpowiada jeszcze mocniej ściskając kolana – Ze strachu – dodaje po dłuższej chwili.

Tydzień wcześniej Kapitan żalił się Kudłatej niską frekwencją zgłoszeń do regat o puchar Rektora AWFiS. W przypływie ułańskiej fantazji Kudłata rzuciła:
– Jak ktoś potrzebuje załoganta, to mnie zapisz. 
A Kapitan nie odczytał tego jako żartu. Choć powinien.

Całą noc deszcz uparcie bombardował dach, a wiatr agresywnie testował elastyczność konarów. Kudłata budziła się kilkakrotnie rozważając w jakich warunkach można odwołać regaty.
– Oby Ci były okulary słoneczne potrzebne, choć nie wzięłaś. 
Uwaga Kapitana okazała się prorocza. Gdy dojechali do ośrodka NCŻ, zasnute ciężkim, ciemnym płaszczem niebo niespodziewanie rozpogodziło się. 
– Dobrze, że mam choć czapkę z daszkiem – westchnęła Kudłata z ulgą mrużąc oczy. 

09:30. Odprawa.
Sobotni poranek wypełnia zapach kawy. Przy stołach ustawionych w literę C w sali konferencyjnej stopniowo zbierają się załogi. Ogromny puchar skupia wzrok niemal wszystkich uczestników. 
– Zrobimy pięć wyścigów. Jeśli się uda, to cztery uwzględnione zostaną do wyniku, a piąty będzie na „odrzutkę”. Bierzemy większe foki. To te biało-czerwone. Na grota zakładamy jeden ref przed wyjściem. Jeśli warunki pozwolą, to na wodzie go zdejmiemy. Zawody rozegramy na zatoce. Ścigamy się góra-dół – Sędzia główny przekazuje najważniejsze informacje załogom posiłkując się tablicą.

Losowanie jednostek. 
Organizator do pucharu wrzuca sześć karteczek oznaczających numery łódek biorących udział w wyścigu i kolejno podchodzi do reprezentantów załóg.
Następnie odczytuje nazwy załóg w odpowiedzi oczekując wylosowanego numeru.
– Sportowe świry?
– Pięć!
– Politechnika Gdańska?
– Siedem!
– Załoga NCŻ?
– Dziewięć – odpowiada Kudłata.
– Dziewięć? – zaskoczony dyrektor ośrodka NCŻ podnosi głowę.
Ośrodek dysponuje ośmioma jednostkami klasy Balt. Kudłata zadowolona z udanego żartu obraca numerek.
– Sześć – odpowiada z uśmiechem.

– Czy są pytania? Nie? Zatem widzimy się na starcie o jedenastej. Powodzenia! – Sędzia kończy odprawę.

Szybkie otaklowanie jachtów i jednostki kolejno wychodzą z mariny. Początkowo napęd zapewnia grot-diesel. Na szczęście warunki pogodowe pozwalają przejść na napęd ekologiczny jeszcze zanim miniemy główki przy Ujścia Wisły. 

Na zatoce wypatrujemy statku komisji i bojek.
– Tam jest! Na dwunastej!
– Czy ktoś widział moją wełnianą czapkę? – Kudłata ma wrażenie, że wiatr niebezpiecznie podrywa jej daszek, a sympatia, którą go darzy, nie pozwala ryzykować jego utraty. Decyzja tej zamiany okaże się kluczowa w dalszej części tej historii.

11:15. Przygotowanie do pierwszego startu. 
Słychać sygnał dźwiękowy i na flaglince powiewa pierwsza flaga. 5 minut. 
– Masz czas? – sternik pyta Oli.
– Mam! – odpowiada przekrzykując wiatr.
Jachty nerwowo kręcą się przy łódce komisji. Każdy stara się zająć miejsce jak najbliżej niej.
Do pierwszej dołącza kolejna flaga. 4 minuty.
Szybkie zwroty. Ostatnie trymowanie żagli.
Druga flaga spada. Została 1 minuta do startu.
Linia startu jest całkiem długa, a mimo to mamy wrażenie ścisku. Wszystkie łódki mają dzioby skierowane w tę samą stronę. Już czas nabrać prędkości.
– Ile do startu?
– Trzydzieści sekund!
– Na sygnał wybierz foka i natychmiast wskakuj na balast – sternik wydaje komendy – Ile?
– Dziesięć!
– Teraz!
Łódka rozpędza się. Jesteśmy tuż obok łódki komisji. 
– 4 … 3 … 2 … już! – krzyczy Ola i w tym momencie mijamy linię startu.
Kudłata odwraca głowę.
– Start czysty! Nie ma flagi falstartu!

Początkowo płyniemy prawym halsem. Reszta jachtów jest po naszej lewej stronie. Wydaje się, że mamy świetną pozycję, ale to dopiero początek zmagań. Jeszcze wszystko może się zdarzyć. Podczas zwrotu trzeba szybko wybierać żagle i jeszcze szybciej wspiąć się na drugą burtę. Delikatne opóźnienie w wykonaniu dowolnej czynności kosztuje nie tylko drogocenne sekundy, ale znacząco utrudnia wykonanie manewru. Wybranie foka, gdy już pracuje, wymaga mnóstwa siły. A wspięcie się na balast – gdy łódka jest w przechyle – zwinności pawiana.

Jachty gną się od wiatru. Dziobią fale rozbryzgując słoną wodę. Zbliżają się do górnej boi. Ostrożnie by jej nie dotknąć, mijają ją lewą burtą i baksztagiem wracają na dolną boję. Prowadzi jacht numer 7. Za nim trzyma się numer 6. Ten wynik utrzyma się do końca pierwszego biegu.

Żródło:BiuroPromocjiAWFIS

W drugim jest podobnie, tylko 6-tkę na ostatnich metrach mija załoga z łódki nr 1. 
Tymczasem wiatr zmienia kierunek z zachodniego na północno-zachodni. To sprawia, że wysokość fali znacznie wzrasta. Ze względów bezpieczeństwa komisja regatowa decyduje o przeniesieniu kolejnych wyścigów na Wisłę Śmiałą w pobliżu ośrodka NCŻ. I tam odbywają się ostatnie trzy biegi.

Znacie uczucie totalnego wychłodzenia? Takiego, po którym podczas prysznica, najpierw czujecie nic. Widzicie jak woda opływa Wasze ciało, ale bardziej wyobrażacie siebie dotyk wody, niż czujecie go faktycznie. Trzymacie w rękach słuchawkę, więc chwytaki wciąż są sprawne, choć działają z pewnym opóźnieniem. Potem pojawia się ból kości powoli rozchodzący się na mięśnie. Po nim pojawiają się mrówki. I wtedy woda wydaje się wrząca. Lecz całe ciało zaczyna niespodziewanie dygotać. Tak się skończyły dzisiejsze wyścigi … 

Ta sama salka konferencyjna co na odprawie. Załogi w suchych ubraniach niecierpliwie czekają na ogłoszenie wyników i rozdanie nagród, w tym tej jednej i najważniejszej. Pucharu Rektora AWF. W tym czasie pałaszują gorący bigos. Chyba nie ma uczestnika, który nie bierze dokładki. 
– Zaczniemy od miejsca szóstego – ogłasza sędzia regat – Zajęła je załoga Szybki Bukszpryt!
Załoga w towarzystwie oklasków odbiera pamiątkowe medale.
– Miejsce piąte: załoga NCŻ AWFiS!
– Na czwartej pozycji: załoga Studentów AWFiS!
– Trzecie miejsce należy do Sportowych Świrów! Wykazali się ogromną wolą walki ścigając się jedynie w dwójkę! Jednak dzisiejsze warunki na wodzie wymagały więcej balastu.
– Drugie miejsce: załoga AWFiS!
– I na miejscu pierwszym, bezapelacyjnie, wygrywając w dniu dzisiejszym wszystkie biegi: Politechnika Gdańska!

Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie z pucharem i sala powoli wyludnia się. Uczestnicy zabierają ze sobą wspomnienia. To one będą zaczątkiem nowych, morskich legend i opowieści …

Comments (4):

  1. Tomasz Michałowski

    20 lutego 2022 at 17:21

    Trzeba mieć wytrwałość i wiarę we własne siły Twój portal jest tego przykładem. Trzeba wierzyć, że człowiek jest do czegos zdolny i osiągnać to za wszelka cenę!.

    Odpowiedz
  2. Inteligencja

    4 marca 2022 at 11:50

    Największą satysfakcją w życiu jest zrobić coś, o czym ludzie mówią, że jest niemożliwe. Walter Bagehot

    Odpowiedz

Skomentuj Wegetariański Führer Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.